środa, 13 grudnia 2017

Kopciuszek, czyli Historia zaginionego mikrofonu #16

Rozdział 16.


Jeśli ktoś myśli, że tuż po tym jak ta zjawiskowa kobieta otworzyła drzwi wejściowe swej willi zastygliśmy w namiętnym pocałunku, a chwila romantyzmu będzie się przedłużać w nieskończoność zwieńczając to miłosnym uniesieniem to ... rzeczywiście ma rację.

Przyznaję, że takiego obrotu spraw nie przewidywałem, marzenia są piękne, ale od planów odróżnia je to, że są nierealne. Brzmi to wszystko fantastycznie, bo wskazuje, że moje starania nie poszły na marne, a Edyta też w tamtej chwili coś do mnie poczuła i czekała, aż wejdę w jej życie z dużym impetem - no trzeba przyznać, że było nie najgorsze, ale jak tak analizować to poszliśmy ze sobą do łóżka nie mówiąc do siebie nawet słowa, trochę z bajkowego obowiązku o szczęśliwym zakończeniu. Znam ludzi, którzy twierdzą, że jedynym szczerym językiem, w którym rozmawia kobieta z mężczyzną to język miłości. 
Zaczyna się pesymizm to znak, że mój rozum zaczyna znowu wygrywać walkę z sercem, które mnie tu przywiało i za pomocą jakiejś tajemniczej mocy urzeczywistniło wszystkie moje sny. Mój wewnętrzny realista nigdy by tak nie zrobił, tylko czy po tym całym początku da radę sprostać temu, co nie on zaczął. Nie ma nic gorszego jak takie rozważania, gdy kobieta twojego życia śpi w twoich ramionach, a ty boisz się, że nie dogonisz samego siebie. Odwaga to świetna sprawa, ale gdy dorzuci się do tego pierwiastek udziału osób trzecich w całym przedsięwzięciu oraz udawanie w całym tym procesie kogoś kim się nie jest to można dojść do wniosku, że robi się błąd, za który poniesienie konsekwencji jest nieuchronne, a te na pewno nie będą należeć do tych z natury miłych. Wszystko to przerwała mi Edyta w jednej sekundzie, gdy wtuliła się do mnie z jeszcze większą intensywnością i gładząc moje policzki szepnęła mi do ucha: Dzień Dobry, Kochany.
Ten moment, kiedy nie wie człowiek co zrobić, co odpowiedzieć jest po prostu przerażający, ale na szczęście uratował mnie głos z dołu, choć słowo uratował jak się miało okazać nie było jednak właściwe.
Dobitne wołanie : "EDYTA !!!" postawiło nas w krótką chwilę do stanu gotowości, a było tak klimatycznie jednak co dobre szybko się kończy. Ledwo zdążyliśmy się ubrać, gdy nagle jej ojciec wparował do pokoju.
 - Córeczko, rozmawiałaś wczoraj z panem ... - gdy mnie zobaczył urwał zdanie w połowie, blednąc jak ściana wpatrując mi się dokładnie, a nie sposób było nie zauważyć nie dopiętych spodni i koszuli.

 Chyba każdy wie jaka jest wtedy atmosfera, a najgorsze, że nic nie mogę na to poradzić, bo jestem zwykłym intruzem, o którym istnieniu nie miał pojęcia. Byłem na straconej pozycji, a fakt, że mamy ze sobą nie najlepsze wspomnienia tylko to potęgował. Udało mi się z ust wydobyć tylko niezgrabne i pokraczne Dzień Dobry, ale ciszy to nie przełamało. W pewnym momencie swym anielskim głosem zareagowała Edyta :
-Rafał, to wy z moim ojcem się już znacie ?
Spojrzałem się na nią ze zdziwieniem, przecież to jasne, że mnie pomyliła z kimś innym, a o moim istnieniu nie miała pojęcia. W jednej chwili okazało się, że to nie jest miłość jak z bajki, a tragedia, z której już chyba nie ma dla mnie wyjścia.
- Córeczko, ten człowiek to nie jest żaden Rafał ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz