czwartek, 29 czerwca 2017

Kopciuszek, czyli Historia Zaginionego Mikrofonu #13

Rozdział 13.

Pomimo faktu, iż czytałem tego SMS'a prowadząc samochód byłem przekonany, że jest czerwone światło, które dopiero przełączało się na kolor zielony, więc to niemożliwe żebym to ja był sprawcą kolizji. Muszę przyznać jednak, że miałem dużo szczęścia w tym całym zdarzeniu, bo uderzenie z boku było dość lekkie, czyli ten ktoś musiał hamować, a ja tak naprawdę dopiero ruszałem co sprawia, że też jechałem dość wolno, ale i tak chcąc wyjść z samochodu po otworzeniu drzwi poczułem taki ból jakiego przez całe życie nie doświadczyłem. Zwijałem się z bólu, który swoje źródło miał w okolicach lewego biodra. W pewnej chwili straciłem świadomość ...


Obudziłem się dopiero w szpitalu w godzinach wieczornych, jak się później okazało po operacji. Widząc powyższe zdjęcie można się domyślić, że tak naprawdę było to szczęśliwe zakończenie. Staw biodrowy został całkowicie zmiażdżony, dlatego lekarze bez wahania zdecydowali się na zabieg wszczepienia endoprotezy. Zastanawiałem się tylko jak to możliwe, że nie uderzyłem w nic głową i gdzie jest mój telefon, przecież miałem go wtedy w ręku. Po chwili jednak wszystkie zagadki miały się rozwiązać, ponieważ została mi zapowiedziana wizyta Policji.
Wszystko mi wyjaśniono, okazało się, że nie wszystko pamiętałem z tego zdarzenia, ale może to i lepiej, bo instynktowne zachowanie przyniosło lepszy efekt aniżeli moje przypuszczalnie świadome.
Telefon został znaleziony na bocznym siedzeniu obok plecaka, więc nie mieli jak przypuszczać, że korzystałem z niego podczas kolizji, musiał mi szczęśliwie wylecieć z ręki. Według policjantów prowadzący pojazd, który we mnie wjechał przejeżdżał na czerwonym świetle, więc on był sprawcą. Podobno spieszył się po córkę czekającą pod szkołę. Facet miał dość kiepskie tłumaczenie biorąc pod uwagę, że jego córka była ode mnie młodsza zaledwie o 2 lata, a szkoła o której mówił była w tym samym mieście, gdzie mieszkamy. Podali mi jego dane osobowe, abym bez przeszkód mógł się ubiegać o odszkodowanie z ubezpieczeń. Dalej mi nie grała kwestia tego, że uniknąłem urazu w głowę. Jednak wytłumaczyli, że świadkowie zeznali, iż widzieli gdy podczas hamowania skuliłem się i głowę zakryłem rękoma. Po wszystkim otworzyłem drzwi, wyprostowałem się i już się nie ruszałem, co podobno było tragicznym widokiem.
W mojej głowie tułało się tyle wątpliwości, które nie mogłem rozwiać podczas tej rozmowy, np. jak to możliwe, że ktoś widział ten wypadek z tyloma szczegółami odnośnie mojej osoby, a tej obciążającej mnie nie zauważono, dlaczego telefon, który miał niemal pełną baterię podczas tego incydentu teraz okazał się rozładowany.
Ewidentnie ktoś miesza w tej całej sprawie i co gorsze to nie jestem ja. Jakaś ręka i to niekoniecznie boska, choć chyba w jakimś stopniu też mnie chroni. Dobrze byłoby ją poznać, a może po prostu to znak, że skoro takie przeszkody potrafię pokonać to los będzie chciał mi to wynagrodzić. Jedno jest pewne coś tu nie gra, ale czuję, że ma to niewątpliwy związek z osobą Kopciuszka ...


Jeśli spodobał / a Ci się kolejna część tego opowiadania
nie bój się zostawić komentarza i udostępnić dalej tego bloga.
Ponadto serdecznie zapraszam na mój fanpage, gdzie można znaleźć
dodatkowe informacje i najnowsze publikacje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz