czwartek, 22 czerwca 2017

Kopciuszek, czyli Historia Zaginionego Mikrofonu #12

Rozdział 12.

Kolejne dni po zdobyciu materiału dowodowego były całkowicie inne niż każdy by się spodziewał. Nie zaprzątałem sobie głowy myślą o spotkaniu z nią, ani po prostu jej osobą. Wróciłem do dawnego monotonnego życia, gdzie starałem się realizować i rozwijać personalnie, ale nie było to proste skoro tak wiele w tym czasie zaniedbałem. Minął tydzień, a z nim kolejny i kolejny. Nawet z Wandzią nie rozmawialiśmy już na temat tej tajemniczej kobiety, ale mimo to czułem, że Kopciuszek jest blisko...


Nie zapomnę tego dnia nigdy to była środa około godziny 13:00 i trzecia z rzędu lekcja biura rachunkowego, które odbywały się w sali komputerowej. Nuda i chęć opuszczenia już budynku szkolnego popchnęły mnie do tego, że wyszedłem z klasy pod pretekstem pójścia do toalety. W sumie nie kłamałem z tą różnicą, że zamiast załatwienia potrzeby fizjologicznej chciałem tylko zapalić papierosa. Kończąc mojego samotnego kiepa przypomniałem sobie, że wychodząc nie wylogowałem się z Facebooka, a Wandzia miała zaraz wychodzić, bo była zwolniona z powodu zaplanowanej wcześniej wizyty u lekarza. Spodziewałem się, że wracając do klasy ujrzę jakiegoś słodkiego karniaczka od dziewczyn, albo jakiś śmieszków z dziwnym zdjęciem od kumpli, ale nic bardziej mylnego. Otwieram drzwi i pierwsze co zauważyłem był brak Wandzi w klasie, ale tego się akurat spodziewałem. Usiadłem przy swoim stanowisku popijając łyka wody i zabrałem się do przeglądania swoich wiadomości, osi czasu i powiadomień w celu zbadania obcych ingerencji w mój profil. Nic ciekawego nie znalazłem oprócz nowego zaproszenia do znajomych od jakiejś Edyty, niczego nie świadomy zaakceptowałem i jak najszybciej wyłączyłem Facebooka, ponieważ zostało 10 minut do końca lekcji, a zapomniałem przesłać swoje zadanie nauczycielce. Tuż przed dzwonkiem udało mi się uregulować moje zaległości, więc wyszedłem równo z dzwonkiem z sali i udałem się na parking, gdyż to były moje ostatnie zajęcia w szkole tego dnia, a samochód czekał abym wsiadł w niego i wrócił do domu na smaczny, ciepły obiad i tak też uczyniłem. W połowie drogi usłyszałem dźwięk SMS-a, więc podniosłem telefon z półeczki pod radiem (o ile można to tak nazwać) i szybko odczytałem :

Od : Wandzia
" I co tam u twojego Kopciuszka słychać? ;)"

W tej chwili połączyłem fakty, to nie było przypadkowe zaproszenie od jakiejś tam Edytki, to była właśnie ta kobieta o którą tyle się starałem, a teraz olałem. Tylko skoro było zaproszenie od niej to znaczy, że ... No pewnie, kiedy ja paliłem Wandzia do niej napisała z mojego profilu, bo dostała już namiary od Marcina, a ja tego nie zauważyłem, bo przeglądałem wiadomości osób, które miałem w znajomych, a jej tam jeszcze nie było. W takim razie trzeba jak najszybciej wrócić do domu, przeczytać te wiadomości, odpisać kopciuszkowi i umówić się na spotkanie. Czułem ogromne podekscytowanie, a zarazem wielką pewność siebie. Szybko przerwał to hałas i ból ...
Kolejny powrót po przerwie w pisaniu,
 a jeśli szukasz więcej informacji o powodach jej,
 ogólnie blogu, najnowszych publikacjach i nie tylko 
to zapraszam na mój fanpage :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz