niedziela, 26 czerwca 2016

Matura - cz. 1

Matura - j. polski


Matura to potoczne określenie egzaminu dojrzałości, ale ciężko mówić o dojrzałości gdy ma się 20 lat. Człowiek jest dojrzały dopiero wtedy gdy potrafi wziąć odpowiedzialność za własne czyny, a nie z racji osiągniętego wieku. Najczęściej w życiu młodego człowieka przełomem w swoim postępowaniu i dojrzałości ludzkiej jest moment kiedy okazuje się, że zostajesz rodzicem. Wtedy często nawet osoby, po których tego byśmy się nie spodziewali stają się odpowiedzialne i dojrzałe w swoich życiowych decyzjach, ale dość ogólników. Przejdźmy do sedna tego tematu. Chciałbym opowiedzieć wam o swoich przeżyciach związanych z tegorocznymi maturami, bo jak już zapewne wiecie w maju te oto egzaminy również przechodziłem z niemałym stresem.
W swoich wpisach chciałbym zaznaczyć wątki z każdej z matur, więc może zacznę od początku, czyli język polski pisemny. Matura składa się z dwóch części, czyli zadań na podstawie tekstu, tzw. czytanie ze zrozumieniem , a także rozprawki na temat problemu narzuconego w poleceniu i załączonym tekście. Ocenianie jest teoretycznie sprawiedliwe, bo na korzyść ucznia, a tak serio klucz w rozprawce jest bardzo elastyczny i jest zależne od samopoczucia egzaminatora. Wszyscy modlimy się żeby żona pana Grześka z Poznania nie kłóciła się z nim i zaspokajała jego potrzeby, ale nie zawsze to pomoże. Jednego roku autor tekstu, który pojawił się na maturze, w czytaniu ze zrozumieniem stwierdził, że z ciekawości zmierzy się z tymi zadaniami i odda do sprawdzenia dla jednego z egzaminatorów. No i okazało się, że swój tekst interpretuje dobrze zaledwie w 80%. Ktoś ma jakieś pytanie, bo ja jedno - Gdzie tu logika ? Przejdźmy do rozprawki, a raczej na jakiej podstawie egzaminator ma pewność, że mój tok rozumowania jest błędny w interpretacji fragmentu utworu. W tym roku zmagaliśmy się z "Dziadami cz.4" Adama Mickiewicza. Ja podejrzewam, że tam na górze w szczeblu naszej edukacji wyglądało tak : Jeden z pseudo-specjalistów z polskiego ministerstwa pojechał na Wawel, zakradł się do krypty, otworzył trumnę i zaczął rozmawiać : Ty Mickevičius, jak to było z tym Gustawem ? A że odpowiedziała mu cisza, to ten głupi stwierdził, że nie było z nim nic, nie był zakochany i nie był szalony. Rzucił na koniec : Ty to Mickiewicz zawsze byłeś geniuszem, wszystko zrozumiałem. No i teraz my biedni maturzyści musimy pisać tak jak sądzi parę obłąkanych osób. Mało romantycznie postępuje z nami Komisja Egzaminacyjna. A podobno nie było wtedy dyktatury ...
Na tym bym zakończył, ale przecież jeszcze był z tego przedmiotu ustny egzamin. Ja nie wiem co tu jest nie w porządku, ale wyniki z tych matur były zupełnie odwrotne do wyników na koniec roku z przedmiotu, próbnych matur i odczuć wewnętrznych po pisemnej próbie. Z czego to wynika - wydaje mi się, że znalazłem odpowiedź na to pytanie, a mianowicie osoby na pozór słabe z polaka cechuje jedna rzecz. Mówi co myśli, nie szuka daleko argumentów, tylko sięga do źródeł, które zna i uwielbia przez co może mówić o tym długo i przede wszystkim na temat, oraz szczegółowo. Można to nazwać poniekąd cwaniactwem, ale bardziej pasuje tu określenie mądrość życiowa. Na tym egzaminie ważne jest całkowite odcięcie się od otoczenia na kilka godzin przed tym zmaganiem i niesamowita koncentracja, jeśli jesteś osobą małomówną i podatną na stres. Osoby, do których obie cechy nie pasują idą po swoje i nigdy nie wychodzą rozczarowane. Jak to wygląda, bo o tym jeszcze nie wspomniałem. Siedzą dwie osoby przy długim stole. Obrazek jak z Harry'ego Pottera i widok siedzących nauczycieli na sali w Hogwarcie, a w szczególności tak Ci się wydaje jak wylosujesz jedną z trzech kart i wyganiają Ciebie do malutkiej ławki na końcu klasy w ciemnym kącie. W tamtym momencie wydaje się, że bierzesz udział w horrorze, a każdy dźwięk upewnia Ciebie w tym, potem każą ci podejść do ławki, która jako jedyna w klasie jest oświetlona i zaczynasz swój monolog i wtedy horror zmienia się w komedię, bo nie ważne co robisz i jak mówisz to i tak zdajesz, bo nagle się okazuje, że nauczycielom zależy bardziej na tym żebyś zdał niż czasami Tobie samemu. Jako puentę zacytuję odpowiedź mojego kumpla z Wałbrzycha na pytanie egzaminatorki - Dlaczego Wokulski wyjechał za granicę ? - "No musiał się dorobić, bo ta kur*a Izabela bez pieniędzy go nie chciała". Trochę się zapomniał, a na marginesie dodam że miał 45%. No i po co ta szopka ???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz