niedziela, 24 kwietnia 2016

O pieniądzu, władzy i słowach ...

Zaczynając swoją przygodę z blogiem zastanawiałem się kto w ogóle czyta takie rzeczy. No, bo osobiście nigdy nie czytałem żadnego bloga więcej niż jeden raz i nie rozumiem tego fenomenu. W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi pisze, za to coraz mniej czyta i jest to porażką dzisiejszej twórczości. Tylko to już nie wynika z tego, że nie rozumie się pisarzy tylko z tego, że nie mamy na to czasu, ochoty, ani pieniędzy. Dlaczego do tej wypowiedzi dołączam pieniądz, a no ze względu na to, że on rządzi współczesnym światem, bo jak inaczej nazwać zjawisko niektórych znajomości. Idzie sobie grupka dosłownie znajomych, znają się tylko z widzenia, ale łączy ich wspólny cel, a mianowicie kasyno i znajdujące się w niej automaty. Zajmują 5 maszyn, każdy z nich osobny i gdy jednemu uda się dużo wygrać, gdzie reszta najczęściej wszystko traci on staje się ich panem. Wszystko, co mówi w jednej chwili staje się święte, a każda zachcianka spełniona. Oni są jego sługami, a on myśli, że wszystko mu dziś wolno i zachowuje się źle nawet w stosunku do ludzi, których nie zna przez co często sprowadzany jest na ziemię i to dosłownie, bo nawet jak ma się dużo banknotów w kieszeni to nie chroni przed słuszną porcją wpierdolu, a ci znajomi gdy widzą ten obrazek szybko zapominają, czemu mu służyli i zajmując się sobą w jednym momencie go opuszczają. Pieniądz skoro rządzi tym ziemskim padołem jest też władzą, więc łatwo porównać hazard do władzy. Jedno i drugie uzależnia, gdy raz ją poczujesz na zawsze zostaje gdzieś w głębi, można to ukryć, ale z każdą próbą skosztowania chcesz ją jeść dłużej i więcej aż w końcu kończysz na dnie, bo zostajesz sam bez władzy i pieniędzy, za którymi goniliśmy, ale także bez cenniejszych wartości jakimi są miłość, przyjaźń, zdrowie i rodzina. Człowiek dopiero lądując na bruku moralnego kręgosłupa zaczyna rozumieć swój błąd, ale drugiej szansy już zazwyczaj nie dostaje, bo odrzucił ją, gdy najbliżsi mu ją oferowali. Wtedy w człowieku zaczyna się ostateczna walka, bo wiemy, że ze szczytu łatwo jest spaść, ale wejść na niego bardzo ciężko. Przez tą ostateczną walkę rozumiem próbę naprawienia błędu, a zawsze powinniśmy ją zacząć od skruchy, przyznania się do błędu i pokazanie tej osobie, że naprawdę się zmieniłeś, a nie o tym mówić, bo słowa każdy umie wypowiedzieć, a przekuć je w prawdę i czyny już mało kto. Dlatego na deser zostawiam wam złotą sentencję, którą życzę żeby każdy przestrzegał : " Mało mówić, ale dużo robić"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz