środa, 8 lipca 2020

Uczynny czy Przedsiębiorczy ?

Myślę, że każdy kto czytał mój wczorajszy wpis spodziewał się, że dziś będziemy kontynuować moje osobiste wspomnienia z okresu, w którym mnie tutaj nie było. Tak jak mówiłem na pewno tym wszystkim będę chciał się z Wami podzielić, ale biorąc pod uwagę, że to już się zdarzyło możemy to przełożyć na jutro i zająć się czymś obecnie dla mnie ważnym, a lepszym słowem byłoby nurtującym.
Zanim jednak przejdziemy do clue mam do Was mega prośbę, a nawet dwie:

  • Dajcie znać w komentarzu czy na socialach jaka godzina publikacji by Wam najbardziej pasowała - jest to dla mnie mega istotne.
  • Po drugie jeśli podoba Ci się moja "twórczość" to kliknij ten przycisk po prawej stronie OBSERWUJ - wystarczy mieć konto Google, wszystko za free, więc polecam. 

Dobra, koniec tych ogłoszeń parafialnych. Lecimy !!!


Niejednokrotnie na tym blogu zdarzało mi się poruszać tematy, w których podkreślałem jak ciężkie są wybory w życiu.
Myślę, że wszyscy się zgadzamy, że nie ma możliwości podejmowania tylko tych słusznych, ale minmaksowanie na pewno znacznie ułatwia nasz los.

Sam w ostatnim czasie parokrotnie stałem przed tytułowym pytaniem. Na pozór odpowiedź jest jasna - dobrymi uczynkami nic sobie nie kupisz, a za pieniądze, a i owszem...
Opinia publiczna, że tak wzniośle to ujmę też jest ostatnimi czasy bardziej przychylna dla osób, która za swoje "usługi" pobiera pieniądze, aniżeli dla tego, co robi to powiedzmy z "dobrego serca". Ten drugi niejednokrotnie postrzegany jest jako frajer - do jakich czasów dożyliśmy ...
Wyobraźcie sobie, że osoba, która pomagała bezinteresownie nagle zawoła od kogoś pieniądze - jest totalnie linczowana społecznie, w sytuacji odwrotnej - no złoty człowiek.
Podkreśla to wydatnie równie ważną wartość jaką jest konsekwencja działania, no ale też elastyczność.
Po tym jak to przedstawiłem wydaje się, że tu rozkmin być nie powinno. Wszystko mierz poprzez walutę złotego.
Jednak należy pamiętać, że wielu wartości nie można kupić w tym ludzkich uczuć, np. przyjaźń, wdzięczność.
Wczorajszy wpis zakończyłem takim powiedzmy morałem, on w tą treść się fantastycznie komponuje.
Niezwykle warto dbać o rozwój własnego JA. Nikomu nie życzę sytuacji, po której nie potrafiłby sobie spojrzeć w oczy.
Wiele cech charakteru wynosimy z domu - inaczej będzie się zachowywało przy takich wyborach dziecko biznesmena, a inaczej uczciwej lecz średnio zamożnej samotnej matki.
Do czego zmierzam? Należy postępować zgodnie z własnym, najczęściej nabytym w drodze wychowania młodego człowieka kodeksem moralnym.
Żadna z dróg nie jest zła, o ile postępujesz zgodnie z sumieniem.
Oprócz takie moralizatorskiego słowotoku do którego pewnie Was przyzwyczaiłem przygotowałem coś specjalnego :)



Rozpatrzmy hipotetyczną sytuację.

  • Jesteśmy w szkole średniej. Przyjmijmy bezpiecznie, że w 2. klasie,
  • Mieliśmy ciężki sprawdzian, a ważył on bardzo dużo w ocenie końcowej z Matematyki,
  • Poprawa tylko w przypadku oceny niedostatecznej,
  • Większości klasy poszło bardzo słabo, znacząca większość nie zdała, parę osób jak to się mawia na farcie zaliczyło,
  • Ty jedyny dostałeś 5,
  • Przypuśćmy też, że osoby z którymi najlepiej żyjemy - przyjaciel, przyjaciółka i paru ziomków zaliczyło.
Każdy z korkami bije do Ciebie - od każdego bierzesz kasę, robisz jakieś wyjątki, czy starasz się pomóc każdemu w granicach możliwości, oczywiście jeśli jest zainteresowany?

Jestem mega ciekawy waszej opinii i jakbyście postąpili - dawajcie znać ;)

A Ja ?!?! No skoro tu jesteście to pewnie interesuje Was jakby postąpił ten co to pisze.

Chyba da się wyczuć, po której jestem stronie, choć to nie takie oczywiste.

Osoby, które mnie znają wiedzą, że lubię robić biznesiki.
Kto mnie poznał bliżej, że chętnie też pomagam bezinteresownie, ale osobom, które znam.
Wiecie - ta sytuacja jest dość nietypowa i dlatego ją przytoczyłem, bo nie są to jakieś turbo bliskie osoby, ale z drugiej strony masz z nimi prawie codzienną styczność, różne sytuację mogą się wydarzyć.
Przy wywołaniu niechęci u tych osób może ci się to odbić czkawką.

Przy tym casie najgorsze jest nie zrobienie NIC - tu jesteśmy chyba zgodni. Postawa ja zdałem i mnie tu nic nie interesuje, totalnie nic nie daje, a rodzi same minusy.

Gdybym był pewny siebie i swoich umiejętności postąpiłbym przedsiębiorczo.

Jednak wydaje mi się, że mimo wszystko pomógłbym, bo lubię dbać o atmosferę. Strasznie źle się czuję, gdy ewidentnie czuć, że powietrze jest tak gęste, że można by je kroić nożem.
Może nie do końca za darmo, tzn. zabezpieczyłbym się pod kątem "Karty przysługi", tj. poprosiłbym o coś, co dla tej osoby jest proste i zajmie parę minut, a dla mnie to będzie ważne, np. udostępni bloga na swoich socialach i zostawi follow'a lub pomoże mi z angielskiego, bo ja jestem słaby, a ta osoba ma same piątki.
Sądzę, że ta postawa byłaby najuczciwsza i najrozsądniejsza, bo raczej zyskujesz mega dużo w oczach tych ludzi, a przede wszystkim własnych, bo czujesz się lepszą wersją samego siebie.

Serdecznie zapraszam na moje sociale:
FB - https://www.facebook.com/NielirycznieSatyrycznie
Instagram - https://www.instagram.com/nls_arturkowy/


1 komentarz:

  1. No cóż, jestem tłumaczką z dwóch języków. Bardzo wielu ludzi zdarzyło mi się spotkać w życiu i duża część z nich prosiła o tłumaczenia za darmo, a że były to drobiazgi nie odmawiałam, choć 20 drobiazgów to już czasowo drobiazg nie jest, ale, do czego zmierzam, otóż... Kiedy potem ja prosiłam o podobne przysługi właśnie takie "drobiazgi", to albo nie mieli czasu, albo żądali pieniędzy. Więc uważam, że praca to praca. nie wykonuje się jej za darmo, a atmosfera? W klasie może i ma znaczenie, ale...taka postawa uczy ludzi cwaniactwa.

    OdpowiedzUsuń