Rozdział 11.
W tym momencie jest już sobota wieczór. Byłem przed chwilą w sklepie i kupiłem dwie butelki Carlo Rossi, bo słyszałem, że to całkiem niezłe wino i byłem już w drodze do Wandzi. Miotały mną niesłychane wątpliwości, bo z jednej strony pragnąłem konfrontacji z moim kopciuszkiem, a z drugiej strony obawiałem się porażki i upokorzenia. Nie mam gwarancji, że moja osoba zainteresuje ją choćby w połowie tak bardzo jak ona mnie.
Jestem już u Wandzi, siedzimy u niej w pokoju, a raczej ja siedzę, bo ona poszła do salonu po kieliszki do wina i właśnie wraca. Otworzyłem i rozlałem wino do kieliszków.
- To za co pijemy? - zapytałem
- Za twoje szczęście. - odpowiedziała bez wahania Wandzia.
- To możemy już przestać, bo nie jest mi pisane. Widzisz ile nas kosztuje dowiedzenie się kim ona jest. To chyba znak.
- Mogę Ci oddać za wino. - bagatelizując moje słowa powiedziała Wandzia i wzięła stosowny łyk wina.
- To nie chodzi o pieniądze, chodzi o to, że ta dziewczyna stała się dla mnie najważniejsza, a przecież ja w jej sercu i życiu nie istnieje, więc to chyba nie ma sensu. - ciągnąłem dalej temat.
- Znowu zaczynasz? Wydaje mi się, że kilka razy to już przerabialiśmy. Masz coś do stracenia? Spójrz ile czasu i zapału w to włożyłeś. Nie możemy się teraz poddać.
- To nie twoje poszukiwania, dlaczego używasz liczby mnogiej. Doceniam twoje starania, ale to chyba moja decyzja.
- Nie pozwolę Ci na to, tym bardziej, że w tygodniu możesz już ją poznać.
- Jak to?!? - zanim zapytałem o mało się nie zakrztusiłem, bo dopijałem swój kieliszek.
- Marcin jest jednym z najlepszych informatyków, przecież miejsce w najlepszej 20. europejskiego konkursu informatycznego do czegoś zobowiązuje. On da radę, poza tym rozmawiałam już o tym z nim zanim przyszedłeś. - dokończyła Wandzia.
- O ile mi wiadomo Marcin to twój były. Co na to Grzesiek? (jej obecny chłopak, który jest dość impulsywny) - spytałem po czym nalałem sobie kolejną lampkę wina i wziąłem konkretny łyk. Zaczęło mi się robić gorąco.
- Zerwałam z nim dzisiaj. - bez żadnego wzruszenia odpowiedziała Wandzia.
Zacząłem się nerwowo krztusić, bo znowu taką informację przekazuje mi, gdy sobie popijam.
- Ty chcesz mnie zabić ?!? Dlaczego, przecież byliście zaręczeni ?
- Wcale nie było tak kolorowo jak ten pierścionek by na to wskazywał. W ostatnim czasie robił mi ciągle sceny zazdrości, jak już spędzaliśmy czas razem to tylko w kłótni. - opowiadała bez emocji Wandzia.
- O co się ciągle kłóciliście? - spytałem obawiając się, że znam odpowiedź na to pytanie.
- No pewnie się domyślasz, że chodziło o Ciebie. Z nim w ostatnim okresie niechętnie się widywałam, a z Tobą przebywam ciągle. Nie potrafił tego zrozumieć, więc nie ma go już w moim życiu. Pamiętasz jak Marcin mieszkał u mnie i powiedziałam mu, że wyrzucili Ciebie z domu i będziesz mieszkać chwilowo ze mną, a on żeby wrócił do siebie.
- Tak, wtedy też przeze mnie rozsypał się Twój związek. Dlaczego miałby mi teraz pomóc?
- Nie obwiniaj się! Zawsze powtarzałam, że jeśli chłopak każe mi wybierać pomiędzy moim najlepszym przyjacielem, czyli Tobą, a sobą to zawsze wybiorę przyjaźń, bo kogoś takiego jak Ty będę miała na całe życie, a jeśli tego nie rozumie to nie ma między nami miłości i zaufania. Pomoże nam, bo myśli, że gdy ty znajdziesz sobie dziewczynę i on nam pomoże to będzie miał szansę u mnie, a nakręcił go bardzo fakt, że nie jestem już z Grześkiem.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił? Gdy ma się kogoś takiego u boku wszystko staje się możliwe i łatwiejsze. - przytuliliśmy się i obiecaliśmy sobie, że nic nie zniszczy naszej przyjaźni, oraz że nie odpuszczę w walce o szczęście, bo jest blisko i jeśli będę pozytywnie nastawiony i pokaże swoje prawdziwe Ja to wszystko skończy się happy endem. Oby tak się stało ...
Zapraszam na mój fanpage
Tam więcej informacji o wpisach i blogu,
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz